Wczoraj doleciałyśmy wcześniejszym lotem z Chiang Mai do Bangkoku. Okazało się, że nasz lot pierwotny jest opóźniony i wrzucili nas do wcześniejszego. Miło. I się zaczęło. Śpimy smacznie w hotelu o 5 miała być pobudka, żeby na 7 być na lotnisku bo 8.55 lot do Helsinek. Przebudziłam się jakoś koło 4. Biorę telefon sprawdzam godzinę. Widzę, że jakiś mail do mnie przyszedł. FINNAIR radośnie właśnie nas poinformował że nasz lot jest opóźniony o prawie 3h, że przepraszają i żeby stawić się ok 2h przed lotem. No to super. Można dłużej pospać. Jako, że lot o 11.25 to na 9 ruszyłyśmy na lotnisko.
Pierwsze co ogarniamy tablicę, żeby dowiedzieć się gdzie możemy zrobić Check-in i oddać bagaże. Nie ma naszego lotu. Yhmmm był na tablicy po drugiej stronie lotniska. Strefa "S" - radośnie tuptamy. Jest tablica FINNAIR, ale tylko tablica. Żadnego ludzia, pustki. Stoimy, czekamy, przyszła jakąś babka, to mówię, a zapytam się. Niestety gadała przez telefon i jak zobaczyła, że coś od niej chce to machnęła ręką i poszła. Superowo.
W między czasie do naszej dwuosobowej kolejki do nikąd dołączyła jakaś tutejsza dziewczyna z chłopakiem. Znała tajski i dzięki temu dowiedziałyśmy się, że tu check - inu nie ma i że musimy iść do biura, bo prawdopodobnie mamy problem. Świetnie. W głowie już czarne myśli. A czasu coraz mniej no, bo to wszystko trwało.
W biurze okazało się, że poprostu zmienili miejsce check inu i zdania bagażu, nie zmieniając tego na tablicach. Ba, na tablicy przy właściwym miejscu było ze check in dotyczy lotu do Zurychu z liniami SwissAir, a my przecież do Helsinek z Finnair.
Bagaż zdany, kontrola bezpieczeństwa poszła w miarę szybko. Ale nie mogło być tak pięknie, "kur*a to przecież to lotnisko, gdzie tyle trwa kontrola paszportowa" jak zobaczyłyśmy kolejki to trochę serce nam stanęło. No ale 10.45 byłyśmy po kontroli. Niby fajnie, gdyby nie to, że o 10.45 zaczynał nam się boarding na dalekim drugim końcu lotniska. Slalom, sprintem między ludźmi, którzy średnio ogarniają, gdzie chcą iść i co właściwie chcą od życia należy do wyczynu. Dobiegłyśmy gdzieś 10.55. Radośnie okazało się, że boarding się jeszcze nie zaczął. Ufff. Wysiadłyśmy, poleciałyśmy, wylądowałyśmy w Helsinkach radośnie idziemy do wyjścia, patrzymy o bagaże z naszego lotu, ale dobrze, że nasze poleciały od razu do Warszawy i nie musimy się o nie martwić. Ha ha, hi hi, śmieszki heheszki. I nagle,
- Ty a co Twój bagaż robi na tej taśmie?
- Ej, ale Twój też tam jest kawałek dalej oO
I rozkmina, czemu zostały teraz wypakowane no i czy na pewno trafią do Warszawy. Zapytałyśmy się jakiejś babeczki z obsługi czy one na pewno trafią do Warszawy. Powiedziała, że tak. No więc zobaczymy jutro co to będzie ^^
Jak się okazało jak tu jest zimno zawrociłyśmy, po dużą gorącą czekoladę i ruszyłyśmy spacerkiem do hotelu no bo co to 1,5km. Dotarłyśmy do hotelu. Bez recepcji. Wcześniej dostałyśmy tylko maila, z numerem pokoju, kodem i hasłem do WiFi. Wszystko fajnie pięknie tylko wchodzimy, szukamy, a naszego pokoju nie ma. Ekstra. Recepcji brak, pokoju brak. No nic Magda została z bagażami, a ja poszłam szukać wskazówek. Zagadałam jakiegoś kolesia przy wejściu i okazało się, że jest jeszcze drugi budynek kawałek dalej i ze może tam. Udało się. Wracam do Magdy, a ta już z jakimiś Słowacji nawija. Pytają się mnie skąd jestem to mówię z Polski na co oni "aaaa Łódź, Bełchatów", myślę sobie taaaa Łódź ^^ chcieli żebyśmy się z nimi napiły, ale odmowiłyśmy. Mimo to dostałam od nich całkiem dobrego browarka "na dobry sen".
To by było na tyle w dzisiejszych przygód. Aż jestem ciekawa co jutro przyniesie 😂😂😂 jutro rano lot z Helsinek do Warszawy i rozwiązanie zagadki, czy nasz bagaż na pewno doleciał :D
Jak się okazało jak tu jest zimno zawrociłyśmy, po dużą gorącą czekoladę i ruszyłyśmy spacerkiem do hotelu no bo co to 1,5km. Dotarłyśmy do hotelu. Bez recepcji. Wcześniej dostałyśmy tylko maila, z numerem pokoju, kodem i hasłem do WiFi. Wszystko fajnie pięknie tylko wchodzimy, szukamy, a naszego pokoju nie ma. Ekstra. Recepcji brak, pokoju brak. No nic Magda została z bagażami, a ja poszłam szukać wskazówek. Zagadałam jakiegoś kolesia przy wejściu i okazało się, że jest jeszcze drugi budynek kawałek dalej i ze może tam. Udało się. Wracam do Magdy, a ta już z jakimiś Słowacji nawija. Pytają się mnie skąd jestem to mówię z Polski na co oni "aaaa Łódź, Bełchatów", myślę sobie taaaa Łódź ^^ chcieli żebyśmy się z nimi napiły, ale odmowiłyśmy. Mimo to dostałam od nich całkiem dobrego browarka "na dobry sen".
To by było na tyle w dzisiejszych przygód. Aż jestem ciekawa co jutro przyniesie 😂😂😂 jutro rano lot z Helsinek do Warszawy i rozwiązanie zagadki, czy nasz bagaż na pewno doleciał :D